czwartek, 25 lipca 2013

Czekam


Jeszcze tylko 3 dni, za 3 dni Cię zobaczę. Minie miesiąc, to tak cholernie długo. 
Nie mogę spać, bo się stresuję. To idiotyczne, przecież ten miesiąc nic nie zmienił. 
Nie mogę spać, bo myślę, co na siebie włożyć, żeby wyglądać idealnie. Nie muszę, już mnie znasz nawet w dresie i w piżamie. Zastanawiam się, dokąd pójdziemy. Nad rzekę, na pewno nad rzekę. Ostatnio musiałam się uczyć łaciny, nie było na nic czasu. A ja chciałabym się położyć na trawie i przytulić, nigdzie nie spieszyć. Potem pójdziemy do kina, na basen. Może jeszcze na sushi? Wiem, jak bardzo lubisz, a ja miałam kiedyś spróbować.
A potem odprowadzę Cię na dworzec i nie zobaczę przez kolejne trzy tygodnie. 

wtorek, 16 lipca 2013

Poliamoria

Kilka dni temu Snow podrzuciła link do newsweekowego artykułu o poliamorii. O związkach wieloosobowych raczej się nie mówi, chociaż ostatnio i tak częściej, bo pojawiały się tu i ówdzie, przy okazji dyskusji o związkach partnerskich. Sama nigdy nie zagłębiałam się w temat, mało mnie to interesowało. Trochę się dziwiłam znajomym, którzy mieli sporo partnerów seksualnych, bo (moja) nastoletniość, idealizm, wielka miłość, srutu-tutu. Aż tu nagle... Nie, nie zaczęłam sama wchodzić w wieloosobowe związki. To raczej nie dla mnie. Po przeczytaniu artykułu uznałam jednak, że to całkiem racjonalne. Rozumiem ludzi, którzy chcą mieć więcej partnerów na różnych poziomach relacji. Taka ucieczka od samotności, "zabezpieczanie się" mogłaby być nawet kusząca. 
"Jak się pojawia druga osoba, która podoba się twojemu chłopakowi czy dziewczynie, to nie jest zagrożeniem. Nie jest zamiast ciebie, jest oprócz. Nie ma tej nieznośnej zero-jedynkowości, która jest w monogamicznych związkach. I jak coś się rozpada, nie zostajesz sama, bo masz inne bliskie osoby – twierdzi Joanna Erbel."
Autorka artykułu przytacza wypowiedź psycholog, że to kryzys małżeństwa, lęk przed odrzuceniem i "możliwość uzyskania realnego poczucia bezpieczeństwa widziałabym jednak w trwałej relacji z jedną osobą".  Tylko czy poliamoria wyklucza trwałość relacji? Nie sądzę. 

Samą ideę kochania wielu osób jednocześnie całkiem przekonująco przedstawił Maciek Sandecki:
"Zawsze wiedziałem, że można kochać więcej niż jedną osobę. Kochamy matkę i ojca, kochamy dzieci. I nie zastanawiamy się, która z tych miłości jest lepsza."
Muszę przyznać, że coś w tym może być. Przecież nie jest tak, że przeznaczona jest nam tylko jedna, jedyna osoba na świecie i jak to przeoczymy, już po nas. 
Zainteresowało mnie też podejście do zazdrości Joanny. Szczerze mówiąc, zazdroszczę, bo ja bym tak chyba nie potrafiła. 
"Nie odczuwam zazdrości. Jeśli ktoś, kto jest mi bliski, ma chęć na kontakt z kimś innym, to przecież nie dlatego, że ja jestem niefajna, tylko dlatego, że tamta osoba jest inna. I ja nic z tym nie zrobię."
I jeszcze jeden cytat, już na podsumowanie: 
"Poliamoria nie jest dla każdego. Nie dla osób, które mają romantyczną wizję związku, i nie dla tych, którzy potrzebują jasno określonych zasad. Tutaj stałe jest tylko to, że wszystko się zmienia."


środa, 10 lipca 2013

"Te same co wczoraj grzechy i cuda"

Straszliwie się ostatnio nudzę.
Moja koncentracja na czytanych książkach jest zerowa.
Ileż razy można walczyć z jakąś armią w grze komputerowej?
Te wszystkie filmy jakieś takie przydługie, mogliby to skrócić o połowę co najmniej. A najlepiej skończyć w dziesiątej minucie.
YouTube? Nie, nic nowego, wszystko było.
Związek jakiś taki zbyt stabilny, można by to jakoś z hukiem spieprzyć, żeby się działo.
Wakacje? Nie, ileż można leżeć na plaży, bawić się z sześciolatką i siedzieć w samochodzie?
Nie mam pojęcia, o co mi właściwie chodzi (więc chociaż sobie enter powciskam).

Wracaj z tych wakacji, zabierz mnie do siebie, do kina, do zoo, na spacer, na sushi, nad rzekę. Zrób coś ze mną. 

W temacie: