Skończyłam nie tak dawno 20 lat. Dla mnie malutko, tylko
troszeczkę ponad nastoletniość. Moi znajomi ze szkoły/studiów/znikąd też
skończyli, nawet 21, i uznali, że są taaacy
dorośli. Nastała więc istna plaga zaręczyn. Znaczne nasilenie odnotowałam
latem, w okolicach walentynek kolejne. Przede wszystkim moje koleżanki ze
studiów, ale nie tylko, hurtem aktualizują sobie statusy związku na facebooku.
No i niech się zaręczają, kto bogatemu zabroni marnować(?) sobie życie za młodu.
Któregoś dnia byłam na tyle głupia, że zapytałam dwie
dziewczyny, które zaręczyły się tydzień i pół roku wcześniej, czy już jakieś
terminy planują. Wybaczcie moje faux pas, ale naprawdę myślałam, że ludzie
zaręczają się po to, żeby w bliższej czy nieco dalszej przyszłości wziąć ślub. Zapytane
dziewczyny były zupełnie szczerze zaskoczone. Odpowiedziały, że „może za dwa
lata pomyślą” i że nikt tak nie robi, żeby po zaręczynach zaraz ślub planować.
#jestem-stara-i-mam-za-złe, mnie się nikt nie oświadczył i
też chciałabym mieć z kim rozliczać PITa, dlatego marudzę, wiem.
Nie rozumiem, po co się zaręczać, jeśli zakłada się, że ślub
będzie „kiedyś”. Co to wtedy zmienia poza pierścionkiem na palcu? Wiem, to
taaakie romantyczne: zachód słońca nad Bałtykiem i wtedy facet pada na kolana, i
mówi, że chciałby spędzić z Tobą całe życie (serio, kobieta dowiaduje się o tym
dopiero w takiej sytuacji?). W świecie,
w którym do tej pory żyłam, ludzie zaręczali się i wtedy zaczynali ogarniać
cały pierdolnik związany ze ślubem: termin, sukienka, sala… Nawet jeśli
uroczystość miała się odbyć za trzy lata.
Mam wrażenie, że zaręczyny stały się modne. Zmieniamy status
na facebooku, będą lajeczki! No i to taki wyższy level związku. To nie mój
chłopak, to narzeczony! Dziwnym trafem ten facet zwykle ma kilka lat więcej.
Czy po magicznej 25-tce wypada jeszcze mieć dziewczynę, a nie narzeczoną?
Oczywiście dorośli ludzie mogą się zaręczać, kiedy tylko
chcą, nie zamierzam im zabraniać. Ja nadal jestem zaskoczona (i nieco mnie to
bawi), nawet przy dziesiątej osobie zmieniającej status. Myślałam, że
#ta-dzisiejsza-młodzież żyje na kocią łapę przez 30 lat, a tu bum, zaręczyny
tuż po 20-tce. Chyba mi się omskło jedno pokolenie, za późno się urodziłam.