Notka o moralności nie będzie długa. Ostatnio mocno zmieniało się moje zdanie na ten temat. Rezultat brzmi: "Po co Ci moralność, jeśli możesz być szczęśliwa/y?". Nie uważam za niemoralne romansu z kimś zajętym, seksu na pierwszej randce, z wieloma partnerami, bez uczuć, przez internet i/lub z nieznajomym. Więcej: myślę, że można łamać swoje własne zasady, dlaczego nie?
Nie obchodzi mnie to, z kim sypia moja znajoma, z kim ma dziecko, jak często zmienia partnerów, czy zdradza. To sprawa jej i jej partnerów, nikogo więcej.
Ale na czerwonym świetle nie przechodźcie, bo to brzydko. I kasujcie bilety.
Spłonę w piekle, ale będę szczęśliwa. Już jestem.
Widzimy, że jesteś świetną dziewczyną, :). A na czerwonym świetle naprawdę nie przechodzimy. Gapimy się wówczas na stojące obok dziewczęta...
OdpowiedzUsuń